Patrząc na zikkurat, który mam w planie narysować (stwierdziłam, że nudzi mi się trochu, a drukowanie trwa zbyt krótko by się nim nacieszyć) stwierdzam, że jestem dziwnym człowiekiem. Siedzę, patrząc jak życie mi leci między palcami, a robię? No, właśnie. Ekhm, w zasadzie bez specjalnych urozmaiceń, siedzę w domu, lampię się na laptopa słuchając muzyki, mam wspaniałe myśli typu 'idę na jogging... nieee, na długi szybki spacer... nie, może na krótszy....eee.siedzę dalej', ale zazwyczaj kończy się na tej ostatniej, co mnie strasznie irytuje a trwa.
Powiedzcie mi, co się stało z mobilizacją u mnie? Coś tu szwamkuje. Mobilizacja poszła w las(t.fm i słucha muzyki taggując wszystko jako 'indie' bo nie ma siły by wymyślić więcej).
Tak dzisiaj siedząc na zajęciach karate (nooo. pierwsza lekcja) doszłam do cichego wniosku, że może z moją kondycją palacza taniego ścierwa nie jest tak źle i może jeszcze uda mi się przebiec 1,5 metra bez zadyszki jak będę biegła wolno... Ale no. To jest okrutnie niesprawiedliwe, że ludziom tyle rzeczy wychodzi w życiu, a mi wszystko się sypie.
Ale czyja to wina? Moja, a kogo innego? Tyle ambitnych planów, genialnych myśli, przebłysków i wszystkiego. A nawet nie wystawiłam tych głupich książek na allegro. Siedzę w miejscu. Utknęłam w czasoprzestrzeni. Stoję w korku własnych myśli, próbując się jakoś wydostać z tej beznadziejnej sytuacji.
Wystawię ogłoszenie pt. "Mobilizacja potrzebna od zaraz!". Ciekawe, czy się odezwie.
(btw. dowiedziałam się, że mam kryptoczytelników, dziękuję, myślałam, że piszę tylko dla siebie, ej. ^^)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz