Idzie jesień. Robi się zimno i zaczyna padać.
Znów to wkurzające babie lato.
Tak, dla mieszkających prawienawsi to jest bardzo irytujące, bo to jest wszędzie.
Zarazem zbliża się szaleństwo, w obliczu którego mówię 'i chuj, nie ogarnę się'. A miałam to zrobić w końcu. Ale w zasadzie to mi jest dobrze z tym nieogarem, niemyśleniem, zachowywaniem się conajmniej dziwnie i całą resztą.
I naprawdę czuję się nieswojo z tym, że w swojej klasie uchodzę za inteligentną. Ja? To się wcześniej nie zdarzało. I to jebane deja'vu. Powtarzanie klasy to wybitnie dziwna rozrywka.